Wychowanie i wartości to dwie kategorie, które mogą, ale niekoniecznie muszą być ze sobą związane. Może wychowanie jest od wartości niezależne? A może wychowanie zawsze prowadzi do wykształcenia – i w tym, kogo się wychowuje, i w tym, kto wychowuje – pewnych wartości? Co w związku z tym owe wartości powinny reprezentować? Czy należałoby przyjąć, że pewne wartości są niezbędne, a inne – arbitralnie odrzucić? Kto powinien o tym decydować? Czym w ogóle jest dzisiaj wychowanie? Czy wciąż polega na przekazywaniu określonych wartości? Jaka jest rola szkoły w wychowaniu? Czy to tylko transmisja wartości, czy coś więcej – kreowanie treści tych wartości?
Temat niniejszego numeru „Refleksji” przynosi chyba więcej pytań niż daje jednoznacznych odpowiedzi na temat relacji wychowania i wartości. Nasze autorki i nasi autorzy zajęli, jak się wydaje, przynajmniej dwie pozycje. Z jednej strony znaleźli się „konserwatyści” – bronią oni prawa szkoły do pielęgnowania wartości, takich jak prawda, piękno czy patriotyzm, ponieważ to dzięki nim wykształca się światopogląd mądrych i zaradnych obywateli. Z drugiej strony są „liberałowie” – uważają oni raczej, że to sami uczniowie – w szkolnych salach i poza nimi, niezależnie od nauczycieli i programów nauczania – tworzą własne kanony wartości i na nich opierają życiowe wybory.
Czy można pogodzić obie strony tej dyskusji? Niekoniecznie, ale na pewno da się z tego sporu wyciągnąć konstruktywne wnioski. Wszystkim nam przecież powinno zależeć na jak najlepszym wykształceniu i wychowaniu młodszych pokoleń. Bez nich trudno sobie wyobrazić przyszłość w wolnym, demokratycznym i szczęśliwym społeczeństwie.
Zachęcam do lektury i dyskusji.
Urszula Pańka
dyrektorka Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli