Edukacja włączająca

    819

     


    Edukacja włączająca nie jest już dla nas dzisiaj ideą, problemem, wyzwaniem. Nie jest też nowością. Jest praktyką, codziennością, podstawowym przekonaniem, którego nikt nie kwestionuje – pedagogicznym aksjomatem. Bo czy możemy wyobrazić sobie szkołę lub jakąkolwiek instytucję publiczną, która pozbawia, odrzuca, a nawet wyklucza? Możemy! I ta nasza zdolność do wyobrażenia sobie tego, co więcej – do przywołania naszych doświadczeń, przeżyć naszych znajomych, przyjaciół czy rodziny, dowodzących, jak mało równości praktykujemy na co dzień – nie napawa nas ani dumą, ani radością.

    W tym miejscu zatem mogę powiedzieć, że życie publiczne jest niezwykle ekskluzywne, nie mając tu na myśli oczywiście jego luksusowego charakteru. Obserwując otaczającą mnie rzeczywistość, mam coraz mocniejsze wrażenie, że na wielu polach dajemy ogromne przyzwolenie na wyłączanie z istotnych sfer życia ludzi niepasujących do wizerunku znormatywizowanego ogółu. Tym bardziej cieszy mnie stałe podkreślanie przez MEN rangi edukacji włączającej, od kilku lat obecnej w kierunkach realizacji polityki oświatowej państwa.

    Edukacja inkluzywna ma według mnie jedno, podstawowe zadanie, jakim jest wyleczenie nas ze szkodliwego, nieprzyjaznego zdziwienia, będącego reakcją na kontakt z człowiekiem w jakikolwiek sposób różniącym się od nas. O edukacji włączającej powinno się myśleć często, intensywnie i tak szeroko, jak to tylko możliwe, by żadna inność nie była dla nas podstawą do ekskluzji. Uczmy się zatem akceptować różnice, szukajmy inspiracji w przemianach, twórczo wykorzystujmy inność.

    Nieco inne jest też najnowsze wydanie „Refleksji”. Ufam, że ta niewielka graficzna i edytorska przemiana przypadnie Państwu do gustu i uprzyjemni lekturę.

    Urszula Pańka
    dyrektorka Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli