W XXI wieku mobilność człowieka to nie tylko podróże turystyczne i emigracja zarobkowa. Coraz częściej powinniśmy chyba myśleć o wszelkich niekorporalnych formach przemieszczania się, które albo zapewnią gatunkowi ludzkiemu przetrwanie, albo będą jego łabędzim śpiewem.
Jak pisze Marcin Choczyński, jeden z autorów niniejszego numeru, „(…) współczesna perspektywa mobilności w naukach społecznych odnosi się przede wszystkim do dostępności i sieciowości, czyli dwóch stanów rzeczy wyrażających brak przywiązania do konkretnego, określonego fizycznie miejsca”. Żyjemy zatem w świecie nieustannej mobilności, napędzanej dzięki cyfrowym technologiom, które sprawiają, że nie tylko człowiek może się przemieszczać. Ruchliwe są dzisiaj wszelkie wytwory naszej działalności: informacje, obrazy, dźwięki, wyniki badań, poglądy, a nawet śmieci, które krążą w ekosystemach. Trzeba chyba przystać na taki stan rzeczy i zaakceptować fakt, iż współczesna cywilizacja mobilnością stoi, o czym pisali u progu obecnego stulecia tacy socjologowie, jak Zygmunt Bauman czy John Urry. Ten drugi naukowiec zainspirował hasło przewodnie nowego zeszytu „Refleksji”: pedagogika mobilności stanowi bezpośrednie nawiązanie do tytułu klasycznej już pracy pod tytułem Socjologia mobilności.
Co to wszystko oznacza dla edukacji? Prawdopodobnie jeszcze poważniejsze niż dotychczas zaangażowanie nowych technologii do procesu dydaktycznego. Narzędzia i kompetencje komunikacyjne zapewniły szkole funkcjonowanie podczas pandemii; być może będą także w jakimś stopniu remedium w innych stanach wyjątkowych, jak wojny czy falami nadciągające katastrofy klimatyczne.
Nie ma chyba jednak potrzeby snucia jedynie mrocznych wizji przyszłości. Prawda jest bowiem taka, że trudno przewidzieć, co czeka cywilizację w najbliższym czasie. Warto mieć nade wszystko nadzieję na lepsze jutro, w którym znajdzie się miejsce na rozmaite formy egzystencji: mobilnej i stacjonarnej, cyfrowej i analogowej, ludzkiej i posthumanistycznej.
Sławomir Iwasiów
redaktor prowadzący