Najwybitniejszy twórca polskiej fantastyki naukowej, Stanisław Lem, którego setne urodziny obchodzimy w tym roku, pisał w powieści Głos Pana: „mądrze skonstruowany telewizor upowszechnia intelektualną brednię”. Te słowa, w odniesieniu do wszelkich przekazów medialnych, niewiele straciły ze swojej aktualności.
Lem wydał Głos Pana w roku 1968 i oczywiście od tamtej pory zaszły ogromne zmiany cywilizacyjne. Współcześnie media są nie tylko wycinkiem rzeczywistości, ale przede wszystkim mają duży udział w tworzeniu tego, co nazywamy „życiem społecznym”. Dodam, że nie zawsze jest to wpływ pozytywny. Narzędzia mamy zatem wspaniałe: internet, smartfony, virtual reality. Czy jednak potrafimy mądrze z nich korzystać? W związku z powyższym pytaniem na szkole spoczywa przynajmniej częściowa odpowiedzialność za kształcenie w zakresie: wiedzy o mediach, ich historii i teorii, jak również wszelkich praktyk medialnych, ponieważ bez nich trudno byłoby poradzić sobie w stechnicyzowanym świecie. Jeśli myślimy poważnie o naszych uczniach i uczennicach, których przygotowujemy do dalszej nauki, studiowania i wykonywania różnych zawodów, to musimy brać pod uwagę także nowoczesne profesje, jak dziennikarstwo internetowe, cyfrową komunikację społeczną, produkcję w mediach społecznościowych i wiele innych.
Może zatem trzeba wrócić do koncepcji przedmiotu szkolnego „edukacja medialna”? Sądzę, że to temat otwarty. Lem miał rację: nawet najdoskonalsze wynalazki, jeśli trafią w nieodpowiednie ręce, mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Warto o tym pamiętać.
Sławomir Iwasiów
redaktor prowadzący