Oblicza (nie)bezpieczeństwa

    939

     


    „Nigdy nie byliśmy tak bezpieczni jak teraz” – to słowa doktora Marka Kaczmarzyka, biologa i edukatora, jednego z uczestników rozmowy redakcyjnej najnowszych „Refleksji”. Przytaczam tę myśl, ponieważ powraca ona w różnych momentach niniejszego numeru. Niezależnie od zakresu tematycznego i podejmowanych zagadnień (jak neurodydaktyka, komunikacja społeczna, nowe media, teoria wychowania czy antropologia kultury) nasi autorzy stwierdzają, że współczesny świat – mimo wielu zagrożeń (wojen, migracji i katastrof przyrodniczych) – jest miejscem człowiekowi przyjaznym. Przynajmniej w porównaniu do poprzednich epok. Pierwotny człowiek, mówi doktor Kaczmarzyk, bał się wszystkiego. Bez przerwy.

    Tytuł Oblicza (nie)bezpieczeństwa – pisany właśnie w ten sposób, z nawiasem wyrażającym pewne wahanie – oznacza, że jednocześnie jesteśmy i bezpieczni, i trwamy w stanie poczucia ciągłego zagrożenia. Różnica pomiędzy permanentnym lękiem, w który uwikłany jest współczesny człowiek, a tym towarzyszącym człowiekowi pierwotnemu polega na tym, że  jest on spotęgowany przekazem medialnym. Dzisiaj nie zagrażają nam, przynajmniej w tej części świata, w której żyjemy, ani dzikie zwierzęta, ani głód, ani gigantycznych rozmiarów kataklizmy. Co zatem tak niebezpiecznego jest w tym naszym świecie?

    Być może my sami – dla siebie i innych – jesteśmy współcześnie największym zagrożeniem. Technologia, media, informacja – dzisiaj te zjawiska wskazuje się jako źródła (i transmitery) głównych niebezpieczeństw. Trzeba jednakże pamiętać, że każde urządzenie obsługuje człowiek. Może zatem strach ma wielkie oczy? Pewnie tak – i są to ludzkie oczy.

    Urszula Pańka
    dyrektorka Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli