W filmie Marsjanin, wyreżyserowanym przez Ridleya Scotta (2015), opuszczony przez załogę statku kosmicznego astronauta Mark Watney walczy o przetrwanie w nieprzyjaznym klimacie Marsa. Udaje mu się przeżyć, bez wystarczających zapasów jedzenia i wody, tylko dlatego, że jest naukowcem, a dokładniej – botanikiem, i zdołał wyhodować na czerwonej planecie… ziemniaki.
W rolę „marsjańskiego Robinsona Crusoe” wcielił się Matt Damon, który nie tylko brawurowo odegrał tę rolę, ale także potrafił sugestywnie oddać prostą w gruncie rzeczy prawdę: nauka się przydaje. Wiedza, którą zdobywamy o świecie dzięki najnowszym odkryciom badaczy, przede wszystkim ułatwia nam życie codzienne. Proszę wyobrazić sobie leczenie nawet najmniej niebezpiecznych chorób albo przetrwanie srogiej zimy bez udogodnień, którymi dysponujemy dzięki nauce. Nie wolno jednak zapominać, że rozwój cywilizacyjny, osiągany dzięki rozwojowi techniki i nauki, ma też ciemniejsze strony.
Podwyższanie komfortu życia odbywa się niewątpliwie kosztem środowiska naturalnego. Dlatego powinniśmy dbać o nasze najbliższe otoczenie, mając na uwadze, że nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami Ziemi. Warto, jak sądzę, inwestować w pracę nad świadomością ekologiczną uczniów w ramach szeroko pojętej edukacji przyrodniczej – oczywiście, to nie tylko biologia i przyroda, ale także fizyka, chemia czy geografia objaśniają mechanizmy funkcjonowania świata. Dzięki tym naukom łatwiej zrozumieć, dlaczego powinniśmy dbać o naszą planetę. Inaczej bowiem pozostanie nam założenie hodowli ziemniaków – na Marsie.
Urszula Pańka
dyrektorka Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli