Niedawno dzięki popularnej platformie streamingowej mogliśmy obejrzeć film pod tytułem Nie patrz w górę, którego głównym tematem jest nadciągająca katastrofa kosmiczna. Dlaczego wzbudził on ożywioną dyskusję w mediach? Cóż, być może dlatego, że pod warstwą prostych metafor – jak „śmiercionośna kometa” czy „introwertyczny naukowiec” – zawiera spory ładunek prawdy na temat cywilizacji w XXI wieku.
Główni bohaterowie Nie patrz w górę (reż. Adam McKay, 2021), profesor i doktorantka astronomii – w tych rolach Leonardo DiCaprio i Jennifer Lawrence – próbują ze wszystkich sił zapoznać opinię publiczną ze swym niedawnym odkryciem: w stronę Ziemi zmierza ciało niebieskie, którego uderzenie spowoduje wyginięcie wszelkiego życia na naszej planecie. Nikt nie chce ich słuchać, media albo ignorują, albo wykorzystują, a prezydent USA niedowierza i wyśmiewa histeryczny ton ich ostrzeżeń.
Badacze zajmujący się naukami przyrodniczymi i ochroną środowiska od dawna alarmują: nie mamy wiele czasu do namysłu, ponieważ niszczymy naturalne zasoby, zaburzamy bioróżnorodność, nie szanujemy przyrody. Innymi słowy: żyjemy na ekologiczny kredyt, nie myśląc o tym, w jakich warunkach będą musiały funkcjonować kolejne pokolenia. Czy ktoś słucha tych nawoływań?
Wniosek z filmu Nie patrz w górę płynie między innymi taki: trzeba zawsze bacznie obserwować wyniki badań, sugestie naukowców i analizować ich pracę, a jednocześnie ufać nauce i edukacji. Tylko dzięki temu mamy jakiekolwiek szanse zachować dobrą jakość życia na Ziemi – póki jeszcze mamy czas.
Ponadto, kiedy Ukraina walczy o niepodległość – zarówno swoją, jak i demokratycznej Europy – ten film zyskał na znaczeniu. Dzisiaj wszelkie sygnały niebezpieczeństwa, przede wszystkim kryzysy polityczne, powinny być traktowane poważnie. W nowoczesnym społeczeństwie nie ma bowiem miejsca na autorytaryzm, brak racjonalnego myślenia czy wszelkie przejawy nienawiści.
Sławomir Iwasiów
redaktor prowadzący